Menu:


Recenzje


Start
Recenzje
Historia
Projekty
Porterety
Featuringi
Dyskografia
Artykuły
Wiadomości
Zdjęcia
Tapety
Teksty
Mp3
Wideo
Download
Subskrypcja
Księga Gości
Forum
Linki
Konkurs
Autor




Ego - Nie Ma Takiego Drugiego

Ta płyta spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Obiło mi się uszy że ma wyjść nowe ego, wieści prosto z Nibylandii po przeszło 4 latach ciszy. Cisza ta okazała się ciszą przed burzą, bo oto na półkach pojawia się "nie ma takiego drugiEGO". Cuda nie widy, znajomi wpadli z zabawą w folii, potem przeprowadziliśmy się do szkła, play, NOWE EGO...

Przedczasem pomyślałem: kolejna płyta zmarnowana przez bzyczenia syntezatorów, kosmos. Dostałem pierwszą kulkę w łeb i zaczyna się: eeeeegoo, subtelny, kobiecy głos zwiastuje coś dobrego, pomyślałem. Niee, to trute nuty, bunt sekund jakiś, niecałe 4 minuty minęły mi jak mgnienie oka. Całe szczęście nie miałem okazji słuchać wcześniej tego singla, nie byłbym taki zatruty kiedy zastał mnie incipit. Trudno opisać sposób, z jakim Śliwka zaczyna utwór, w idealnym momencie wchodzi perkusja, każdy werbel podkreśla niepowtarzalne flow muzyka, a w przerwach towarzyszą mi bębny i głos aborygenki. Niczym w gangsterskim filmie dostaję kolejną kulę w głowę i jestem w china town. Utożsamiam się z głosem z głośnika: "przede wszystkim było ciemno nic tylko ja i miliardy rozżarzonych kul nade mną" - więc jednak mi się nie wydaje. Od razu pokochałem klimat tego kawałka, on ma swoją duszę, żyje własnym życiem. Beng, beng; łuski spadły na ziemię a z lufy znowu poszedł dym, budzę się na łące. Nibylandia - kraina idealna na chill out, dźwięki lekkie jak pierze płyną do ucha. Ten utwór to popis Haema , który powinien mieć alias alchemik gdyby nie był zajęty przez pewnego bitmejkera tworzącego za oceanem - zamienia myśli w złote dźwięki. Kolejny etap to lustrzany świat ... zawiłe rymy wbijają mi się w głowę, trzaskają moją czaszkę, i ty trzaskaj póki masz czas! I tutaj po raz kolejny Śliwka przewyższa Sivego o poziom, jego teksty to najwyższa poprzeczka. Kolejny utwór - What tha fuck is that sound? Do tego momentu cieszyłem się z braku gości, a jednak jakiś błąd się przypałętał. Ta anglojęzyczna wstawka jest zdecydowanie zbędna, zepsuła

smak płyty jak pikantny sos psuje smak kebabu. Jeżeli film gangsterski to oczywiście cygaro - rzut nie oka a języka po długości i play. Pierwsze dźwięki i pierwsze skojarzenie - future hip-hop na opakowaniu Nibylandii. Na okładce "nie ma takiego drugiEGO" powinno być ostrzeżenie - "ta muzyka może powodować halucynacje!". Zresztą co za różnica i tak miałbym do tego stosunek jak do napisu "Palenie zabija" na moich PallMallach. Zombi to prawdziwy muzyczny majstersztyk, trudno wyobrazić sobie ten bit w warsztacie, mimo iż pojedyncze dźwięki drażnią, istnieje między nimi niesamowita harmonia, jak między wersami Śliwki na początku Mapy, krótki utwór a cieszy. W chwile przychodzi znowu słabsza część albumu. Gdybym nie był wcześniej w stanie zachwytu moja mina w trakcie słuchania sensu wg praktyk była by weselsza, ale po tylu świetnych utworach ten pozostawił u mnie mały niesmak. Sytuację ratuje wesoły bicik i śpiew"dobrze że nie wiedzieli że ja coś tam mam w kieszeni..." czyli utwór o najlepszym przyjacielu człowieka który lubi węszyć Tuitam, zresztą przecież jesteś bezpieczni w domu, więc ani Tequilla ani Bonetti nie może nam zagrozić. Akurat w momencie, kiedy nabijałem magazynek usłyszałem śpiew "wszystkie chwile mi grill umilaaa", tryskający energią kawałek, po usłyszeniu którego myśli przykre rozpływają się w dymie, czyli wyprzedaż uśmiechów za trzy zero. Zdecydowanie mocną stroną albumu jest zróżnicowanie - Haem sięga do alternatywnych dźwięków równocześnie utrzymując harmonię całości. Ostatni utwór utwierdził mnie w przekonaniu że ci ludzie muszą czytać sobie w myślach. Poezja w fotelach, idealny owoc współpracy 4 osób, który zamyka oczy i powoduje że odlatujesz. Najlepsza pamiątka na finał jaką można sobie wyobrazić...

Poczasie, 3 tygodnie od pamiętnego wieczoru cały czas jestem głodny każdego dźwięku z tej płyty, każdego scratch'u wplątanego zwinnie jak wyklina między subtelne dźwięki perkusji i głosy wokalistów. Szkoda że takie perły tak rzadko pojawiają się na polskiej scenie, pozostaje tylko niczym serialowy c.d.n.: "trza się kiedyś pożegnać, by po chwili ponownie się zjednać... przy muzyce co kataklizm przetrwa przy liryce w płynących wierszach...". Do następnego ego...

Autor: Adikt
www.rawrap.net

SPIS UTWORÓW NA PŁYCIE:

01. Przedczasem
02. Trute nuty
03. Incipit
04. Konnyskit
05. 5 minut
06. Kurze pierze
07. Donaldo
08. Lustrzany świat
09. What is that sound?
10. Zombi
11. Pikpikpik
12. Mapa
13. Natręt
14. Sens wg praktyk
15. Tu tequilla tam bonetti
16. Pivko
17. Wyprzedaż uśmiechów
18. Raphel
19. W fotelach
20. Poczasie



All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. © 2002 serwis www.pfk.one.pl